poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Rozdział dwudziesty

Anabelle 

Jak otworzyła oczy było ciemno. Leżała wciąż w miejscu, na boku z nogami podkulonymi do piersi. Bała się chociaż poruszyć, obawiając tego, że nagle coś po raz kolejny się jej stanie. Trwała w ciszy przez kilka dobrych minut. Nasłuchiwała, obawiając się najgorszego. Doskonale wiedziała też w jakim miejscu się znajdowała i wcale nie przynosiło jej to ulgi. Pamiętała każdy raz, aż za dokładnie, kiedy tutaj była przyprowadzana, co się tu działo. Na samą myśl o tym, że leży w tym samym łóżku, na tej samej pościeli po plecach przebiegały jej dreszcze. Strach towarzyszył jej przez cały czas, a to w zasadzie już nie był strach, a czyste przerażenie. Moment spokoju przed kolejną burzą, trochę ciepła i opieki, a potem kolejny atak. Poznała już jego plan, który w ten sposób właśnie wyglądał. Czego innego mogłaby się spodziewać, niż ponownego ataku ze strony nieśmiertelnego? W tej chwili już nawet nie myślała o tym, że swobodnie może przejrzeć jej myśli i wiedzieć co o nim myśli. To nie miało znaczenia. Czego tym razem od niej chciał? Co takiego miał po raz kolejny w planach? W jaki sposób chciał ją teraz złamać? Te wszystkie razy nie były wystarczające? Czy znowu chciał po prostu słyszeć jej krzyki lub kiedy go błaga o to, aby w końcu przestał i ją zabił. To mu się chyba najbardziej podobało. Świadomość, że jej życie zależy tylko od niego. Był panem i władcą, dopóki nie pozwolił jej głośniej oddychać nie miała takiego prawa. A jeśli się odezwała nieproszona... Po czasie zrozumiała, że każde wypowiedziane z jej strony słowo będzie kończyło się karą, która wcale końca mieć nie będzie. W ostatnim czasie nie odzywała się już wcale. Nie licząc cichego płaczu, kiedy była sama i czuła, że może sobie na to pozwolić oraz tych dziwnych, aczkolwiek na swój sposób przyjemnych rozmów z wampirem, kiedy do niej przychodził i zachowywał się... normalnie. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało Anabelle wydawało się, że przez te masy warstw przebija się człowieczeństwo. O ile w ogóle jeszcze coś w nim zostało. Nie wierzyła, że może go zmienić, nawet nie próbowała, bo to nie miało sensu. Jednak jeśli była jakaś szansa na to, aby mężczyzna się zmienił... Chciała w nią uwierzyć. Boże, brzmiało to naprawdę głupio. Jak w tych wszystkich filmach, gdzie on jest zły, a ona słodka, urocza i kochana. I ma w sobie coś co sprawi, że on zacznie się zmieniać, poczuje chęć, aby być dla niej lepszy. To w ten sposób nie działało. Kobieta doskonale o tym wiedziała. Mogła sobie marzyć, wymyślać lepszą przyszłość, jednak wszyscy wiedzieli co następny dzień przyniesie. Chociaż nie. Tego nie widział nikt. Mogło być dobrze, albo wręcz przeciwnie. Mógł być dla niej przyjacielski, albo znowu rozszarpywać jej gardło, rozcinać nadgarstki czy gwałcić, bo w danym momencie czuł potrzebę zaspokojenia własnych potrzeb. Wcale też nie zdziwiłaby się, gdyby uznał, że ktoś inny może ją posiadać, a ona zostałaby wrzucona do pokoju pełnym mężczyzn o charakterze podobnym do Alexandra. Bała się, że taki dzień nastąpi, a ona nie będzie w stanie nic zrobić. Jej jedyną ucieczką będzie zablokowanie zewnętrznych bodźców, udawanie, że nic takiego się nie wydarzy... Już zupełnie odruchowo złączyła ze sobą uda, zupełnie jakby to miało jej w czymkolwiek pomóc. Gorzkie łzy spłynęły po jej policzkach, a może cały czas spływały, a ona dopiero je zauważyła? Wcale nie byłaby zdziwiona, gdyby tak było. Cała drżała, w głowie mając ten nieprzyjemny obraz, który chwilę temu sobie wyobraziła. Bez trudu potrafiła poczuć te uczucia, które mogłyby jej w takiej chwili towarzyszyć. 
Ból. Upokorzenie. Wstyd. 
To były tylko trzy główne, cała reszta była jedynie słodkim dodatkiem do tego wszystkiego. I strach. Niewyobrażalny strach przed tym co będzie następne. Nikt nie powinien przez to przechodzić, a zwłaszcza młoda dziewczyna, która miała całe życie przed sobą. Teraz doskonale wiedziała, że tego życia nie było. A ona była tylko chodzącym cieniem człowieka. Nie miała w sobie niczego z poprzedniej siebie. Zanim tu trafiła, nawet pod nadzorem matki i ojca, a raczej ludzi, którzy ją utrzymywali, potrafiła czerpać z życia radosne chwile. Nawet na moment nie zaprzestała planować, marzyć i śnić o lepszym życiu. Teraz lepsze życie oznaczało tylko śmierć. Śmierć, która nie będzie jej dana. O ile mu się nie znudzi. Minie wiele miesięcy, jak nie lat, zanim to nastąpi. O ile wcześniej przypadkiem jej nie zabije. Co byłoby jej bardzo na rękę. Zostać zamordowaną przez swojego pana, bo nie potrafił nad sobą zapanować. To byłoby... Miłe. Najmilsza rzecz z jego strony jaką by dla niej zrobił. Kąciki ust dziewczyny leciutko wzniosły się do góry na tą myśl. Mogłaby zostać zabita, a wtedy wszystko stałoby się lepsze. Teraz wcale nie była taka pewna czy jeszcze w cokolwiek wierzy. Czy gdyby Bóg istniał naprawdę to te rzeczy by się działy? Czy gdyby chociaż trochę zależało mu na losie ludzi pozwoliłby, aby byli mordowani każdego dnia przez istoty, które jedynie kształtem przypominały człowieka? Dzikie bestie, które chciały tylko zabić. Odpowiedź była jasna. Jakby mu naprawdę zależało poprawiły ich los. W końcu był potężny, prawda? Czy nie wystarczyłoby pstryknięcie palcami, aby umarły bądź tak po prostu bez wyjaśnienia zniknęły z powierzchni zmieni pozwalając ludzkości wrócić do wcześniejszego życia? Anabelle innego nie znała. Od kiedy pamięta fwidziała na ulicach długie, białe i ostre kły, banki krwi i plakaty z hasłami, aby oddawać krew w zamian za spokojne życie własne i bliskich. A ona to robiła, dostosowała się do procedur, każdego miesiąca zjawiała się o tej samej porze, w tym samym miejscu i oddawała krew. I co jej z tego przyszło? Jedno wielkie gówno. Jakby tylko wiedziała... Och, jakby tylko wiedziała odebrałaby sobie życie zanim do tego wszystkiego doszło. Wolała to, niż życie w strachu i wiecznie uciekać. Ucieczka niewiele by dała. W końcu i tak udałoby mu się ją znaleźć, a ona zajęłaby tu swoje miejsce. To teraz była jej kolej, aby mu służyć. Tak jak poprzedniczki leżała pewnie w tym samym pomieszczeniu, tak samo przerażona. Tak samo zniszczona. Zarówno wewnątrz jak i zewnątrz. Była wykończona. Tak strasznie zmęczona, obolała i chociaż to najmniej ważne, głodna. Nie pozwolił jej się zagłodzić na śmierć, jednak to co dostawała do jedzenia ciężko było nazwać jedzeniem. Ostatni raz porządny posiłek zjadła po ataku wilka w lesie, kiedy uciekła. Ostatni raz, kiedy brała ciepłą kąpiel. Alexander nie lubił na nią patrzeć, kiedy była ubrudzona własną krwią, wymiocinami czy brudem z celi, gdzie spędzała większość czasu. Fundował jej wtedy zawsze zimny, lodowaty prysznic. Nie było ciepłej wody, ładnie pachnącego płynu do kąpieli niczego. Ona, brudna, chłodna cela, zniszczone ubrania, wampir i zimna woda. O ręczniku mogła zapomnieć. Jej jedynym przykryciem był zniszczony, dziurawy koc, który po kąpieli był równie mokry co wszystko inne. Po każdym takim zabiegu dostawała nowe ubrania, nowe dla niej. Nie zawsze w dobrym rozmiarze, czasem za małe, czasem za duże i nigdy, nigdy nie były wystarczająco ciepłe, aby dała radę ogrzać się po tym chociaż trochę. W takich chwilach, kiedy leżała w ciepłym pokoju, które dawał ogień z kominka, na dużym, najwyraźniej małżeńskim łóżku, pod ciepłą kołdrą i na miękkich poduszkach tęskniła za tamtą celą. Bycie tutaj zawsze oznaczało kłopoty. Nie wydarzyło się tu nic dobrego, więc teraz pozostało jej tylko czekać na to co zrobi teraz mężczyzna. Jaki podejmie krok. Weźmie ją od tyłu, tak jak zwykle czy tym razem zdecyduje się na to, aby musiała na niego patrzeć? Żadnego z tych nie dało się znieść, każdy był upokarzający, bolesny. Jednak to co czuła, kiedy musiała mu patrzeć w oczy w czasie, kiedy... To było... Ciężko było jej znaleźć jakiekolwiek dobre słowa na to co wtedy czuła. Obrzydzenie było na pewno jednym z nich. Tylko pytanie czy czuła je do siebie czy do niego? Możliwe, że obie odpowiedzi były prawidłowe. Bycie okrutnym nie miało tu prawa wstępu. To jaki on wtedy był... Te słowo było zbyt łagodne, a Anabelle sądziła, że nie ma dobrego słowa, które opisałoby jego zachowanie w takich momentach. 
Jak na zawołanie poczuła na swoim ciele jego dłonie. Duże. Pewne siebie. Wiedziały gdzie mają zmierzać. Dotykał jej wszędzie. Od szyi przez piersi brzuch, wewnętrzną stronę ud, nogi łydki, aż po stopy. Nigdy się przy tym nie odzywał, tak było też i tym razem. Jak zawsze cichy, oddech miarowy jakby spokojnie spał, a nie był w trakcie ponownego gwałcenia dziewczyny. Zaczęła szybciej oddychać i się pocić. Czuła pierwsze krople na czole. Miała ochotę te otrzeć dłonią, ale tego nie zrobiła. Dalej leżała, po prostu poddając się temu co robił wampir. Co jakiś czas jej ciałem wstrząsały dreszcze, powstrzymywała chęć zwymiotowania, zaciskając mocno usta, aby temu zapobiec. Zrobi to później, kiedy zostanie sama, kiedy będzie po wszystkim. Jak długo to potrwa tym razem? Znowu będzie długo czy może tym razem się pospieszy, bo musi gdzieś wyjść, ale zanim to zrobi chciałby jeszcze jej przypomnieć po co się tutaj znajduje? To tak naprawdę nie miało żadnego znaczenia, powód był najmniej istotny. Każda sekunda przeciągała się w minutę, a minuta w godzinę. Zawsze było tak samo długo i boleśnie. Zawsze było źle. Czy w takiej sytuacji kiedykolwiek mogłoby być dobrze? A potem to poczuła, rozrywający ból w kroczu. Mocne pchnięcia. Palce zaciskane z siłą imadła na jej biodrach. 
Dłonią przetarła powieki i uzmysłowiła sobie, że jest sama. Cały czas była sama. Mimo to nie powstrzymała jęku. Pełnego bólu i żalu. Jeśli teraz to nie była prawda to za chwilę się nią to wyobrażenie stanie. To albo jej pomogło się przygotować, albo jeszcze bardziej pogorszyło sprawę. Cholera, nie miała pojęcia co to mogło zrobić. Było tak samo przerażające. Nie słyszała drzwi, które się otworzyły, ani jak ta osoba wślizgnęła się do środka. Robiła to zbyt cicho, aby zwykły człowiek mógł usłyszeć. Dopiero, kiedy zbliżyła się bardziej do łóżka wyczuła jej obecność. Spięła się przez to jeszcze bardziej. Przyszedł... Przełknęła ślinę, zamknęła oczy i była gotowa na swoją kartę. Jednak nic takiego się nie działo. Poczuła tylko lekki ciężar w okolicy nóg, a potem w pokoju zapanowała po raz kolejny cisza. Przynajmniej na kilka minut. Leżała przez ten czas bez ruchu, wpatrując się w ciemną ścianę. Co to mogło być? Chciała wiedzieć. Podnieść się i zobaczyć. Zwyczajna ludzka ciekawość. Zostawała też obawa, że kiedy to zrobi sielanka się skończy. Dlatego wciąż leżała, nie poruszając się nawet o milimetr. Cisza miała w sobie coś przerażającego. Szumiało jej w uszach. Tak jak zwykle potrafiła ją znieść i się z niej cieszyła tak teraz po prostu było jej z nią źle. Strasznie źle, o ile mogła tak powiedzieć. Przygryzła delikatnie wargę. Uważała przy tym, aby zębami nie rozdrapać starych, a może nowych, ran. Jeszcze tego jej brakowało, aby zaczęła krwawić i zbawiła zapachem krwi wampira. Pewnie i tak zamierzał się tutaj pojawić, ale to mogło przyspieszyć jego pojawienie się tutaj. Coraz bardziej ją ciekawiło co znajdowało się na łóżku. Kto to przyniósł i z jakiego powodu. Minęło kilka kolejnych długich minut zanim bardzo powoli podniosła się na rękach. Na łóżku leżało niewielkie, czarne pudełko. Nie było też takie małe. Znacznie większe, niż te na buty. Nie potrafiła nawet na oko stwierdzić jakiej było wielkości. Wydawało się na pierwszy rzut oka małe. Jednak co zobaczyła później, było dość wysokie. Większość pudełka po prostu się ukryła w kołdrze. Pudełko było zwyczajne, bez żadnych dodatków. Długo się w nie wpatrywała, aż w końcu bardzo niepewnie po nie sięgnęła. Okazało się być dość ciężkie. Z braku sił miała mały problem, aby je podnieść, ale w końcu się dziewczynie to udało. Ściągnęła z niego pokrywkę. Na wierzchu leżała biała kartka, a zawartość była zakryta czarną bibułką. Sięgnęła w pierwszym odruchu po kartkę. 

Anabelle, 
Znajdziesz tu potrzebne rzeczy. Nie dziękuj, nie rozmyślaj zbyt długo. Po prostu skorzystaj. 
A.

Wpatrywała się w odręcznie napisany tekst z niedowierzaniem. On... coś dla niej? Przełknęła ślinę i odłożyła kartkę na bok. Bardzo niepewnie ściągnęła papier z wierzchu. Ze środka wyciągnęła zapakowany jeszcze w pudełko zestaw do kąpieli. Najprawdziwszy szampon, odżywka i płyn. Widok ten był tak niezwykły... Nie wierzyła. Wpatrywała się w tak zwykłe rzeczy przez tak długi czas. W końcu odłożyła je na bok, aby dalej sprawdzić co jest w środku. Miała najpotrzebniejsze rzeczy dla kobiety, które zawsze się przydadzą. Coś czego nie widziała na oczy od kilkunastu miesięcy. Wpatrywała się w niebieskie pudełeczko. Zaskoczona? Zszokowana? Szczęśliwa? Wszystko po kolei. Teraz nie myślała już o tym, że to pewnie kolejny podstęp, który się źle skończy. Inaczej być nie mogło. Pudełeczko dołączyło do kosmetycznych rzeczy, a ona szukała dalej. Ubrania. W jej rozmiarze, a raczej w jej nowym rozmiarze, bo przez ten czas straciła wiele na wadze i jej wymiary się pozmieniały. Kilka koszulek, par spodni, czysta i świeża bielizna, swetry... Zwykłe rzeczy, a mimo to... Po policzkach łzy spływały jej już ciurkiem. Nie panowała nad tym. Nie tyle z wdzięczności co z faktu, że będzie mogła je założyć i wykorzystać, a nie tylko pomarzyć o tym, że znowu ma na sobie coś świeżego, nie zabrudzonego... Ale to jak widać nie był koniec niespodzianek. Na samym końcu były czerwone trampki z białymi sznurówkami. Zwykle, które pewnie można dostać w sieciówkach. Każda normalna osoba na jej miejscu pewnie popukałaby się w czoło, gdyby zobaczyła jej reakcję, ale nikt normalny nie wiedział przez co przechodzi i jak wiele te rzeczy dla niej znaczą. Długo siedziała w miejscu trzymając je wszystkie w rękach, przytulając do piersi. Jakby zaraz ktoś miał tu wpaść i wyrwać je wszystkie dziewczynie siłą. Co było bardzo, bardzo możliwe. Wolno dźwignęła się z łóżka. Z pokojem była połączona łazienka, zauważyła ją dopiero za kolejnym razem, a raczej uświadomiono jej, że tu jest. Co nie znaczyło, że była ona do jej dyspozycji. Pod warunkiem, że dostała pozwolenie. Ale... teraz je miała, prawda? Nieco chwiejnym krokiem ruszyła w stronę pomieszczenia. Był tu tylko prysznic, toaleta i umywalka, a nad nią lustro. Wystarczająco dużo. Nie spieszyła się z niczym, pozwoliła sobie na długą chwilę w łazience, rozkoszując się ciepłą wodą i ogrzewając nią swoje ciało. Była strasznie zmęczona, czuła się w tym momencie zagubiona jeszcze bardzie niż zwykle. To co dla niej zrobił... Miał w tym jakiś cel. Doskonale o tym wiedziała. Oparła dłoń o ścianę, a twarz uniosła ku strumieniowi wody. Niech się dzieje co chce. I tak z tego przecież nie wyjdzie żywa, więc co miała do stracenia? Wychodząc czuła się jak zupełnie inna osoba. Miała na sobie czyste rzeczy. Człowiek czuł się zawsze lepiej, kiedy mógł się z siebie pozbyć brudu, chociaż trochę. A ona tak się właśnie teraz czuła. Tylko... Co powinna zrobić teraz? Bała się wyjść i skonfrontować z mężczyzną. Ułożyła się z powrotem na łóżku niezbyt wiedząc co ze sobą zrobić. 

Rozchyliła powieki. W pokoju było ciemno i nieco chłodniej. Zasłonka poruszała się pod wpływem wiatru. Ktoś tu był... I czuła, że nie jest sama. Podniosła się na łóżku rozglądając po pokoju, ale nikogo nie widziała. Albo ten ktoś nie chciał być zauważony. Przełknęła ślinę, zaciskając dłonie na kołdrze. Wciąż siedziała, uważnie obserwując pokój. Było jednak zbyt ciemno, aby była w stanie zobaczyć cokolwiek. Dopiero poczuła. Materac załamał się pod wpływem czyjegoś ciężaru. 
- Masz lampkę po lewej stronie. Zapal ją – usłyszała głos z ciemności. Automatycznie wykonała to polecenie, a kiedy niewielkie światło rozjaśniło pokój dostrzegła bruneta. Siedział na końcu łóżka wbijając w nią swój wzrok. Oblał ją zimny pot. Czekała na uderzenie, wyzwiska, rozkazy... - Nie ma takiej potrzeby – zapewnił.
Ton jego głosu wskazywał na dobry humor. Tak samo jak błyski w oczach, które albo okazywały się być niebezpieczne, albo wręcz przeciwnie. 
- Porozmawiajmy, Anabelle.
Dzień dobry czy dobry wieczór? Przed nami kolejny rozdział, który pojawił się szybciej, niż myślałam. Wena mnie dopadła nagle, a ja skorzystałam. Nie byłam pewna jak chcę przedstawić ten rozdział. Trochę jestem niepewna, ale mimo wszystko zadowolona z tego jak mi to wyszło. Ocenę zostawiam wam. nie będę przeciągać zbędnej gadki. Dziękuję oczywiście wszystkim i do następnego rozdziału!
Edit 28.04.2017 - Najserdeczniejsze życzenia dla Klaudii! <3 ❤♡

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bry! :3
      Zasugerowałam już rano, że umiliłaś mi trochę czas w autobusie, a potem przy czekaniu na zajęcia. Tak mnie wzięło, że właściwie dzisiaj nie robiłam nic innego, tylko czytałam i nadrabiałam co się dało, więc to raczej dobrze wróży. Wiosna ma coś w sobie, że chęci na nadrabianie magicznie się pojawiają i to nie tylko u mnie, przynajmniej z tego, co zaobserwowałam ^^
      Napisałam Ci już to i owo o tym rozdziale. Jasne, że mi się podobał! Nawet bardzo, chociaż każda część BB ma w sobie coś niepokojącego – trudno, żeby było inaczej, skoro poruszasz takie tematy. Wena bywa kapryśna, a ja się bardzo cieszę, że tak nagle Cię wzięła – efekt jest bardzo dobry, a po rozdziale widać, że musiało pisać Ci się bardzo lekko. Zdecydowanie masz powody, żeby cieszyć się z efektu, bo chociaż na pierwszy rzut oka dzieje się bardzo mało, znów uderzasz w emocje. Cóż, to zawsze działa, zwłaszcza przy tej historii.
      Wciąż mam wątpliwości co do tego, czego właśnie doświadczyła Ana. Rozmawiałyśmy o tym i tak naprawdę wcale nie czuję się pewniejsza, ale to dobrze. Taka niepewność jest potrzebna, zresztą nie wszystko musi zostać podane na tacy, żeby miało sens. Ważne jest to, że Peter i iluzja tego, że wyrwała się z domu Alexandra, zniknęły – znów jest tylko Anabelle, jej sprzeczne emocje i… to miejsce, bo właściwie sama nie wiem jak określić ten pokój i dom jej oprawcy. Za każdym razem szokujesz sposobem jej myślenia, bo tu już nie chodzi tylko o strach – ten jest naturalny, więc to oczywiste, że po tym wszystkim ona wciąż go czuje. Bardziej istotne jest to, że znów myśli o śmierci, doszukując się w niej wybawienia i…
      Cóż, to dla mnie nie do pojęcia – i może nawet lepiej.
      Wiesz, która scena najbardziej mnie poruszyła i dlaczego. To, że Alex mógłby pozwolić zabawić się jej kosztem komuś jeszcze… Te myśli były takie prawdziwe, chociaż to nic w porównaniu z momentem, w którym ona dosłownie czuje jak on ją gwałci, chociaż to się nie dzieje. To przerażające jak łatwo można zniszczyć czyjąś psychikę. Ta dziewczyna przez kilka miesięcy przeszła tyle, że to prześladuje ją nawet wtedy, gdy jest względnie bezpieczna. Trudno sobie coś takiego wyobrazić, a jednak Tobie udało się to opisać i to na dodatek w tak sugestywny sposób. No po prostu… jej ;-;
      Ostatnia scena to znów mętlik w głowie. Musiałabym być głupia, żeby wierzyć, że Alex nie ma żadnego celu w tym, co właśnie jej zaoferował. Jakoś nie wątpię, że przez te wszystkie godziny słuchał jej myśli – w końcu ostatecznie zaoferował dziewczynie coś, o czym marzyła. Swoją drogą… To zadziwiające, jacy ludzie są w gruncie rzeczy prości w działaniu. Potrzeby zmieniają się zależnie od sytuacji, bo dla jednego szczytem marzeń będzie coś, co drugi uzna za błahostkę. Serce pęka na to, jak ona się cieszy na widok ubrań, kosmetyków – rzeczy, które wydają się czymś oczywistym. I chociaż Ana też czuje, że coś tu nie gra i wszystko ma swoją cenę, jakoś nie dziwię się, że ona ten prezent przyjmuje. Kto nie postąpiłby w ten sposób na jej miejscu?
      Czekam na ich rozmowę i zarazem obawiam się tego, co z niej wyniknie. Spokojny, „ludzki” Alexander nigdy nie wróży niczego dobrego, co zresztą pokazałaś przy scenie, kiedy był dla niej taki hojny przed biczowaniem. Pytanie, co wydarzy się tym razem, bo chociaż coś tam wiem, to i tak za każdym razem mnie zaskakujesz…
      Weny, kochana! I do następnego :3

      Nessa.

      Usuń
  2. Podziwiam Anabelle. Mimo tego, że tyle wycierpiała, jej psychika jest w strzępach, a myśli krążą wokół śmierci, to ona jednak chce żyć. Bo tak naprawdę w takim skarjnym wyniszczeniu wystarczy przestać walczyć, stracić tę iskrę, która daje nam siłę na przeżycie i umieramy, a ona jednak nadal w obie ją ma. Może gdzieś głeboko i jest niezwykle słaba, to jednak tkwi w niej. Myśl Any o tym, że Alex ma w sobie ciut człowieczeństwa - w jednej chwili zastanawiałam się, czy to właśnie ta iskierka nadziei pcha Anę ku takiej myśli, czy to już jednak przywiązanie do oprawcy. W ogóle przedstawienie jej myśli, emocji... Gratuluję, świetnie Ci to wyszło, choć może to kiepskie określenie...
    Jednak nie kupuję jednej rzeczy, chociaż to myśl Any, a ona najróżniejsze scenariusze może sobie układać. Chodzi mi o to, że Alex mógłby oddać Anę innym mężczyznom. Nope... On się nie dzieli swoimi "zabawkami". No chyba, że chciałby sprawdzić, czy ktoś odważy się tknąć jego własność... a później urwałby mu łeb. Tak właśnie widzę Alexa ^^
    Więc dobry uczynek z jego strony ma jak nic drugie dno i tylko pytanie, czy pociągnie tę gierkę dalej, czy od razu zaatakuje...

    OdpowiedzUsuń
  3. U ciebie akcja zmienia się jak w kalejdoskopie.
    Ale mój Alex <3 mam do niego słabość pomimo tego co zrobił Anie.
    No cóż Ana... sporo przeżyć jak na taką małą istotkę. Wykorzystanie, poniżenie, a jednak gdzies w tym wszystkim może być odrobina nadziei.
    Gest Alexa bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego po nim. To znak, że potrafi być dobrą osobą, ale ma coś też do ukrycia. Ciekawa jestem podstęp czy chwila dobrego serca. Sama pokażesz co będzie dalej. szkoda że ostatnio tak długo każesz czekać. To normalnie coś strasznego. Zwłaszcza, że mało jest tak ciekawych i emocjonujących opowiadań jak Twoje. Chyba nigdy od dawna nie zżyłam sie tak z bohaterką. Nie chcę się powtarzać po Nessie, więc napiszę krótko, ale z równym sercem! Czekam na ciąg dalszy bo wiem, że warto <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć!

    Tym razem nie pozwalam sobie na zaległości, tym bardziej, że po zakończeniu ostatniego rozdziału pozostawiłaś mnie z masą pytań.
    Jak już zasugerowałaś mi w prywatnych wiadomościach, tym razem z nietypowym stanem Anabelle nie miał nic wspólnego Alex. Co dziwniejsze, w tym rozdziale okazał jej sporo miłosierdzia - najpierw to przeniesienie ją do sypialni, potem ubrania i kosmetyki. Coś zdecydowanie jest na rzeczy, nawet Ana nie wierzy w ten nagły przypływ dobroci. Korzysta z niego, bo, bądźmy szczerzy, kto by nie skorzystał? Jednak wie, że coś jest nie tak. Jeszcze słowa kończące rozdział... No nie wiem, mnie tu ewidentnie czymś śmierdzi. Dobry Alex nie istnieje. Taki Alex po prostu ma plan, brutalny, okrutny plan mający pogrążyć biedną dziewczynę jeszcze bardziej.
    Uwielbiam sposób, w jaki kreujesz postać Any. Początkowo trzymana pod kloszem, ale nie przesadnie rozpieszczona dziewczyna z miasta nagle stała się przerażoną, poobijaną i skrzywdzoną, która drży ze strachu pod byle pretekstem. To, w jaki sposób wzdryga się na samą myśl, że leży pod t ą kołdrą, na t y m łóżku... Wszystko to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, jak bardzo Alexander ją skrzywdził. Odebrał jej wszystko, zniszczył ją. Nie pozostało w niej nic z tamtej dawnej, uśmiechniętej brunetki w pięknej sukience, która przyjechała do tej rezydencji kilka miesięcy temu.
    Perfekcyjnie przeplatasz senne majaki Any z rzeczywistością. W pewnym momencie po prostu nie wiedziałam, co jest prawdziwe, a co niekoniecznie. Ja naprawdę myślałam, że on... Bez względu na to, czy jest to tylko koszmar, czy rzeczywistości, jest tak samo przerażające. Nie potrafię sobie wyobrazić tego, co ona przeżywa. Pokazujesz nam co nieco z tego, co siedzi jej w głowie, jednak domyślam się, że jest tego więcej. Dużo więcej okrutnych domysłów, rozpaczy, nienawiści do Alexa i samej siebie... Jej myśli o śmierci są okrutne. Jeszcze stwierdzenie, że zabicie jej, byłoby najlepszą rzeczą, jaką Alex mógłby jej podarować...
    BB niezmiennie mnie szokuje i przeraża. Wchodzę tu z dozą rezerwy, za każdym razem przeżywając razem z Aną wszystkie przykrości. Mimo to nie potrafię przestać czytać. Klimat, który tworzysz, idealnie wykreowane postacie... Obok tego nie da się przejść obojętnie.

    Ściskam i życzę dużo weny!

    K.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystkie rozdziały, chociaż nie nie zostawiłam tam śladu. Jestem zachwycona tym blogiem, kochana.
    Najbardziej szkoda mi Any. Kiedyś była dziewczyną pełną życia, choć żyła pod kloszem rodziców. A teraz? Została niewolnicą Alexandra, który się nad nią pastwi i jeszcze robi inne rzeczy. I naprawdę ją podziwiam na chęć życia.
    Alex to potwór, ale widzę, że bardzo powoli się zmienia. Na początku nienawidziłam go, ale teraz patrzę na niego trochę przychylniejszym okiem.
    Mino wszystko rozdział mi się podobał i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Dziękuję ślicznie za komentarz. Każdy nowy czytelnik to zawsze szeroki uśmiech na mojej twarzy. Bardzo się cieszę też, że opowiadanie się podoba. Alex to... cóż, tutaj za dużo powiedzieć nie mogę, bo nie chcę niczego zdradzać. Alex to Alex. Więcej w jego przypadku nie da się powiedzieć.
      Dziękuję jeszcze raz ślicznie i do niedługo... c:

      Ice Queen

      Usuń
  6. Wróciłam znów po dłuższej nieobecności spowodowanym brakiem komputera...bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie ale to już mówiłam :D Świetna akcja, ciągle coś się dzieje, ciągle nas zaskakujesz :) Ciekawa jestem czemu to dla niej zrobił co chce przez to osiągnąć... ona to czuje że to tylko chwilowy objaw jakiś uczuć boję się co przyniesie kolejny rozdział ale idę czytać dalej :)

    Pozdrawiam

    Shadow

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyna wyzdrowieje, poczuje się lepiej i jej koszmar zacznie się na nowo. Stawiam też na to, że może być Alexowi potrzeba do czegoś w bardzo dobrym stanie fizycznym, dlatego tak nagle o nią zadbał i okazał jej tyle dobroci.
    Rozumiem radość z cieszenia się zwykłymi prezentami. To tak jak w przypadku biednych dzieci, którym uśmiech widnieje na twarzy na widok najzwyklejszej czekolady. Dla tych co dostają słodycze niemal codziennie lub często, taki widok jest niezrozumiały, bo dla nich taka czekolada to norma, to część zwykłego życia, a nie jakiś wypasiony prezent.

    OdpowiedzUsuń
  8. A więc to był naprawdę tylko sen...:(:(:( A już miałam nadzieję na nagły i niespodziewany zwrot akcji, na dalsze przeżycia Any i radzenie sobie po traumie... A tu lipa:(:( Coś czuję, że jednak nie doczekam się jego śmierci:(:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten spokój Alexandra jest najbardziej przerażający. Ja na miejscy Annabell zwiewałabym gdzie pieprz rośnie i to szybko.

    OdpowiedzUsuń